czwartek, 20 marca 2014

#2 Niall

12 luty 2014 godz. 8:42
Kochany pamiętniczku!
Moje sny nigdy nie były takie... Hm... Dziwne?
W tym śnie widziałam tylko zegar, albo tylko tyle zapamiętałam... Kilka godzin, i jednak kartka z kalendarza... 11:00 dzisiejszegoi dnia. 13:58 i 16:24 także z dziś... Potem ciemnośc i godzina 23:03 potem wypadająca kartka z kalendarza i godzina 00:01 a potem 9:20 z datą 13 luty 2014. Nie wiem co to znaczyło? Czy mam się bać?...
Gina

12 luty 2014 godz. 10:52
Kochany pamiętniczku!
Nic specjalnego się nie działo do tej pory, ale teraz rośnie we mnie niepokój. Za niedługo ma przyjść do mnie mój chłopak Niall... Mam nadzieję.... Nie, to nie możliwe...
Całusek Gina :*

12 luty 2014 godzi. 11:03
Kochany pamiętniczku!
Taksówka z której wysiadł Niall wybuchnęła! Na szczęście dla niego nie było go już w środku, ale kierowca zginął... Czy to przypadek? Stało się to idealnie o 11:00
Gina :*

12 luty 2014 godz. 13:48
Kochany pamiętniczku!
Jesteśmy z Niall'em na komisariacie. Oskarżają go o wysadzenie taksówki! Co za ironia. Ja znów czuję niepokój, znów zbliża się godzina z mojego snu! Co to ma być?! Zaczynam się bać!
Przerażona Gina o.o

12 luty 2014 godzi. 13:59
Kochany pamiętniczku!
Niall jest wolny, gdy sekundnik zaczął odliczać kolejną minutę a zegar wskazywał 13:58 do komisariatu wprowadzono osobę odpowiedzialną za wybuch taksówki. Cud? Prorocto?! Co się tu dziś dzieje?!
Zaniepokojona Gina

12 luty 2014 godz. 16:12
Kochany pamiętniczku!
Zbliża się kolejna godzina z mojego snu. Ja i Niall siedzimy u mnie, nie pozwolę mu nigdzie wyjść przez następne 13 minut.  Czy to paranoja? Może... Ale... Ja go kocham, nie mogę go stracić.
Zdeterminowana Gina ... C:

12 luty 2014 godz. 16:30
Kochany pamiętniczku!
W kolejną godzinę z mojego znu nic się nie stało, może to był przypadek, moze poprzednie razy były przypadkami... A może to cisza pred burzą?! A może jednak ja zatrzymałam coś przez nie wypuszczenie Niall'a z dala ode mnie?
Zaskoczona Gina o.o

12 luty 2014 godz. 20:00
Kochany pamiętniczku!
Już prawie zapomniałam o tych dziwnych godzinach, jednak Niall zasnął a ja patrząc się na niego sobie o tym przypomniałam... Nie mogę iść spać nie przed 23:03!!!
Gina :C

12 luty 2014 godz. 23:03
Kochany pamiętniczku!
Tym razem to nie u nas! Tym razem pali się dom sąsiada! Rodzice wezwali pogotowie i straż, ja przerażona wtulona w blondynka siedzę w naszym salonie. Może to nie miało tyczyć się tylko mnie. I moich bliskich?
Nic nie rozumiem...
Gina

13 luty 2014 00:01
Kochany pamiętniczku!
Pożar został ugaszony, powód pożaru? Podpalenie!!?!!
Muszę sie uspokoić... Może to koniec? W końcu natępna godzina jest już z rana... Idę spać.
Gina...

13 luty 2014 godz. 9:20
Kochany pamiętniczku...!
Niall! On... To wszystko przez niego! Jego psycho fanki to zaaranżowały! Ja... Cała się trzęsę to wszystko było na mnie. To ja miałam zginąć.
Teraz on siedzi tu ze mną i mnie pociesza. Ale... Nie chce nigdy więcej takich snów! Pragnę spokoju!
Gina


***Niall***
To straszne moje fanki urządziły zasadzkę na najukochańszą osobę w mim życiu. Na moje POWIETRZE.
Nie przeżyłbym gdyby jej się coś stało. Jej podświadomosć ostrzegła ją we śnie za co jestem jej bardzo wdzięczny...

Niall i Gina są dalej razem. Los doświadczył ich okrótnie jednak prawdziwa miłość jest w stanie wygrąć wszystko...
//Dona

#1 Louis

"Let me be the one to light a fire inside those life
You've been lonely, you don't even know me,
But I can feel you vrying"

- Any pośpiesz się! Any! - krzyczał mój kuzyn.
- Idę idę!!! Nie pośpieszaj mnie... - rzuciłam w niego kurtką...
WYjeżdżaliśmy do londynu ale ja się strasznie bałam, miałam tam spędzić kilka miesięcy, może rok... W międzyczasie miałam się uczyć tam w szkole a ja nawet nie znałam języka.
- Any!!!
- To jest Ania - poprawiła go moja mama.
- Przepraszam ciociu - zaśmiał się i wziął moją torbę. Wyszliśmy z domu.
Po kilku godzinach lecieliśmy samolotem, rozkoszowałam się lotem. Zawsze się bałam że samolot zatonie czy coś ale tak na prawdę super było lecieć nad oceanę.
- Żegnaj Warszawo, żegnaj Polsko - powiedziałam cicho.
- Witaj Wielka Brytnio - dokończyć Michael, lub jak mówili nasi rodzice Michał.
- Nienawidzę tego - szepnęłam.
- Czego?! - zdziwił się mój kuzyn.
- Tego że i moi i twoi rodzice nas poprawiają. Ja jestem Ania nie Any, a ty Michał a nie Michael.
- Teraz masz rok wolnego - zaśmiał się.
Reszte lotu spędziliśmy w ciszy, mi jednak chodziły po głowie słowa :"Let me be the one to light a fire inside those life
You've been lonely, you don't even know me,
But I can feel you vrying"...
- Michale? Co znaczy: "Let me be the one to light a fire inside those life
You've been lonely, you don't even know me,
But I can feel you vrying"
- Pozwój mi być tym który rozpali ogień w twych oczach.
Byłaś samotna, nawet mnie nie znasz.
Ale czuję że płaczesz... A czemu pytasz?
- Nie wiem jakoś tak chodzą mi po głowie - zaśmiałam się, usłyszałam że za niedługo londujemy.

***Tydzień później...***
Od tygodnia mieszkam z Michealem w Londynie, on jest cudownym kuzynem... Uczy mnie jezyka, płaci za moje lekcje i co najważniejsze nie kontroluje mnie na każdym kroku.
- Hi - usłyszałam za swoimi plecami.
- Hi - odpowiedziałam a moim oczą ukazał się śliczny chłopak.
- Are you Ana?
- Yes, it's me.
- I know your cousin Micheal - zaśmiał się chłopak.
- Oh, that's wonderful. Maybe we could go smoewhere together and talk? - zaproponowałam. Licząc na to że nie popełniłam żadnego błędu.
- Of course - odparł, a ja postanowiłam go uprzedzić oi słabej znajomści angielskiego.
- Oh... I... Yyyy... My English is poor, so sorry for the mistakes - powiedziałam i już z uśmiechem ruszyliśmy przed siebie...
Okazało się ze ten chłopak to Louis, z moim kuzynem znają się ze studiów. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało, cieszyło mnie to że znosi mój słaby język i nie krzyczy gdy popełnię błąd. Czasem się zaśmiał jak powiedziałam coś głupiego. Tak jak wtedy gdy pomyliły mi się liczby i zamiast "seventeen years" powiedziałam "Sewenty years", szybko mnie poprawił i śmialiśmy się z tego razem.

***miesiąc później***
Z Louisem spotykam się prawie codziennie, czy jesteśmy parą? Nie wiem, wiem że bardzo lubię spędzać z nim czas. To on daje mi motywację by uczyć się angielskiego.
- Any! Louis przyszedł - zawołał mój kuzyn, wpuszczając Lou do mieszkania.
Dziś nigdzie się nie wybieraliśmy, siedliśmy na kanapie w salonie Micheala i włączyliśmy film... Lou mnie objął i przytulił do siebie. Poczułam jego oddech we włosach i popatrzyłam mu w oczy.
- Wanted to do this, a lonh time age - nie zrozumiałam o co mu chodziło, dopóki nie złączył naszych ust.
- Lou... I... I.... -nie wiedziałam co powiedzieć.
- Shhh - uciszył mnie i znów złączył nasze usta.

Od tamtej pory ja i Lou jesteśmy nie rozłączni. Bardzo sie kochamy, mój angielski jest o niego lepszy. Czasem uczę go też polskiego... Prostych sformułowań jak:
- Kocham cię...
- Na zawsze...
- Nasze...
- Przepraszam
To takie słodkie gdy on to mówi. Mam łzy w oczach, myślałam że nigdy nie znajdę miłości, ale znalzałam coś więcej. Znalażłam przyjaciela którego kocham i który odwzajemnia moje uczucia.

//Dona

#1 Zayn

Biegłam łąką, promienie słońca oświetlaly moją twarz a ja czułam delikatny wiaterek we włosach..
- Lisa - krzyknął chłopak a ja się obruciłam w jego stronę... Przypuszczam że wyglądało to jak w filmach, tak pięknie i romantycznie...
Szybko podbiegl do mnie i chwycił mnie w pasie.
- Kocham cię - szepnął a ja znów zaczęłam uciekać...
Biegałam między pojedynczymi drzewami. Czułam się jak małe dziecko.
- Liisa - znów zawołał a ja obruciłam się i zetknęłam nasze wargi.
- Mick! - krzyknęłam, to był nasz pierwszy pocałunek.
- Lisa! - odkrzyknął i znów złączył nasze wargi... - Kocham Lisę! - krzyknął na całe gardło.
- Mick! Jak mnie kochasz to mnie złap - znów zaczęłam uciekać. Odwróciłam się w jego stronę i krzyknęłam jeszcze raz.
- Złap mnie - poczułam uderzenie i upadłam, potem wszystko działo się tak szybko. Mick, ten chłopak który wysiadł z auta... Potem ciemność. Potem znów zieleń drzew i błękit nieba. I ponownie ciemność.
Tak jeszcze kilka razy a w końcu była juz tylko ciemność.
Ocknęłam się w szpitalu. Mick siedział przy moim łóżku, ale nie jakoś specjalnie blisko. Czułam że to co się stało zmieniło uczucie jakie było między nami.
- Co się dzieje?
- Niiic - słyszałam że się wacha, popatrzyłam na niego znacząco ale nie chciał mówić. Postanowiłam się nie odzywać tak jak i on. Siedzieliśmy w ciszy aż do przyjściua lekarza.
- Witam, wie już pani pewnie wszystko.
- Nie wiem nic - odparłam ze smutkiem. Lekarz zaczął mówić a ja tylko starałąm się powstrzymać łzy zbierające się w moich oczach, jednak całą szalę przeciążyło jedno zdanie. Siedem słów, które zmieniły moje życie.
- Nigdy więcej już pani nie stanie na nogi - w tym momencie Mick wyszedł z sali a ja w głębi już wiedziała "On nie wróci"...
- Czy mogłabym z kimść porozmawiać?
- Tak tak, zaraz przyślę psychiatrę - powiedział a ja nie poczułam niepokoju raczej... Radość.
Z psychiatrą rozmawiałam kilka godzin, wysłuchał mnie i tego jak się czuję. Powiedział mi o grupach i dał numer do kilku osób które znalazły sie w podobnej sytuacji. Mimo to, ja nie poczułam się lepiej.
Po miesiącu wyszłam ze szpitala, jednak z każdym kolejnym dniem czułam się gorzej. Straciłam wszystko: nogi, przyszłość i Mick'a...
Wróciłam do domu, zamknęłam drzwi i wjechałam na wuzku do łazienki... Wyciągnęłam apteczkę i wzięłam kilka opakowań tabletek. Pojechałam do kuchni, rodziców nie było. Od czasu wypadku widziałam ich może z dziesieć razy. Wyciągnęłam z lodówki ojca jakiś alkolol, nasypałam na rękę garść tabletek połknęłam je i opiłam alkoholem. Czekałam na śmierć. Usłyszłam zamykane drzwi. Zobaczyłam mulata, pochylającego się nade mną.
- Lisa! Lisa! Lisa - klepał mnie delikatnie w policzki - nie zamykaj oczu. Nie zamykaj oczu - powtarzał wybierając numer...
Po pięciu minutach, może mniej leżałam w karetce.
- Lisa! - leżałąm na łóżku w sali a mulat pochylał się nade mną.
- Kim jesteś?!
- Miałem sprawdzić jak sobie radzisz, nowym sąsiadem. Cos ty najlepszego zrobiła?!
- Nie chce żyć! Nie mam po co - zaczęłam płakać.
- Nie mów tak, ja zawsze będę bliko - zaśmiał się a mnie urzekł jego słodki uśmiech.
Przez kolejne dni Zayn, bo tak się nazywał mulat, przychodził do mnie i siedział po kilka godzin. Ani szpital ani Zayn nie zawiadomili rodziców... Nie wiem czemu, ale właściwie to się z tego cieszę. Bardzo zaprzyjaźniłam się z tym czekoloadowookim chłopakiem.
- Wychodzimy - szepnął mi Zayn na ucho a mnie przeszyły ciarki... Ale takie przyjemne, lubiłam gdy szeptał do mnie lub usypiał mnie śpiewając.
- Tak - odparłam i razem z nim opuściłam szpital.

Z Zayn'em spędzałam mnóstwo czasu, bardzo się polubiliśmy... Po kilku miesiącach staliśmy się parą... Oboje się bardzo kochaliśmy. A on akceptował to że jestem niepełnosprawna. Zrozumiałam ze miłosć, ta prawdziwa nie ejst tylko w dobrych momentach, ale także w ciężkich, złych i smutnych...

//Dona

środa, 19 marca 2014

#1 Niall

Spokojnie siedziałam nad brzegiem jeziora... Moje włosy delikatnie rozwiewał wiatr. Nie myślałam o niczym, chciałam tylko... Tak trwać. Siedzieć w tym miejscu, patrzeć na ten cudowny krajobraz i już nigdy nie musieć się ruszyć...
- Katy chodź tu - usłyszałam nieznajomy głos, ale na sto procento wołała mnie... To było moje imię no i poza mną nikogo tu nie było.
- Ja?! - zapytałam zdziwiona...
- Yyyy... - zobaczyłam farbowanego blondyna o błękitnych oczach... - Ktoś, poprosił bym Ci zrobił kawał ale ty...
- Ja jestem Katy - podałam mu rękę.
- Tak, ale ty jesteś śliczna a on powiedział że jesteś brzydka!!!
- Dzięki - wymamrotałam nieśmiało i znowu usiadłam na pomoście.
- Mogę ? - wskazał na miejsce obok mnie a ja kiwnęłam głową...
- Kto ci kazał zrobić mi kawał? - co prawda domyślałam się że albo któraś z popularnych lasek Pezz lub El albo Harry.... Reszta uczniów naszej szkoły, nawet reszta popularsów była do zniesienia.
- Harry - szepnął mi blondyn na ucho.
- Co on do mnie ma?
- Nic, po prostu. On już taki jest... Poza tym to ty jesteś skryta.
- Tak teraz niech będzie kurde na mnie! - krzyknęłam i o mało nie spadłam z pomostu.
- Uważaj - zaśmiał się chłopak chwytając mnie za nadgarstek.
- Chce posiedzieć w ciszy i w spokoju. Albo siedź i się zamknij albo sobie idź - jęknęłam i obróciłam się do niego plecami.
Siedziałąm na pomoście i tępo patrzyłam sie w jezioro, już nie było takie czyste a niebo nie było takie błękitne... Liście na drzewach nie były takie zielone a cisza nie była taka sama.
Mój powolny oddech i jego szybkie wdechy, mój spokój i jego emanująca energia.
- Możesz mi coś wytłumaczyć - nie wytrzymaławm w końcu.
- Tak, co?
- Co w was takiego jest? Dlaczego jesteście popularni?!
- Ja... My po prostu potrafimy się wybić, jesteśmy pewni siebie -zaśmiał się - tego brakuje tobie.
- Słucham?! - oburzyłam się.
- Brakuje ci pewności siebie, dlatego siedzisz tu nad tym jeziorem a nie w kinie ze znajomymi. Siedzisz tu i patrzysz się w niego... Nie jest jakieś cudownie piękne ale ty tu siedzisz. Nie jest cudownie uspokajające ale ty tu siedzisz. Wiesz ile rzeczy mogłabyś zrobić?
- Takich jak ty? No tak zapomniałam że mogłabym upokorzyć w tym czasie mnóstwo ludzi - zaśmiałam się.
- Mogłabyś zdobyć chłopaka, pomóc w schronisku albo iść z przyjaciółmi do kina... Ale ty jesteś zbyt nieśmiała!
- Wiesz co!? Mam cię dość!? Najpierw przyjmujesz wyzwanie od Harry'ego, potem mówisz że jestem ładna a na koniec obrażasz mnie!! - wstałam i już chciałam odejść, ale on wtedy wstał objął mnie w pasie i pocałował mnie namiętnie. Po czym ja wzięłam nogi za pas i uciekłam.

*następnego dnia*
W szkole jest pełno zdjęć jak całuję się z Niall'em i opis do nich "Chciała popularności, pocałowała popularnego... Poczym..." niby nieskończone, ale Niall mnie zaczął unikać. Tak jak i reszta popularsów, no niby zawsze mnie unikali ale teraz zaczęli to pokazywać, robili szersze łuki, dziwnie na mnie patrzyli. Coś do siebie szeptali po czym wybuchali śmiechem. Tak też zaczęli mnie unikać inni... A tego nie byłam w stanie znieść.
Na dużej przerwie podeszłam do Niall'a podając mu karteczkę "Dziękuję za zniszczenie życia... Żegnaj"
Nie przeczytał jej od razu. Początkowo włożył ją do kieszeni, ja skierowałam się w stronę łazenek... Od podszedł do Hazzy i mu to podał z usmieszkiem na ustach. Jednak loczek się nie uśmiechnął. Podał przyjacielowi karteczkę i wstrzął alarm. Ludzie zaczęli biegać krzycząc "Kate" "Kate!".
W końcu Niall wbiegł do damskiej łazieni, ja leżałam na podłodze. Usłyszałam jego szloch, zaczął wzywać pogotowie. Słyszałam co mówi ale wiedziałam że to mi już nie pomoże. Umierałam.
- Proszę, nie odchodź. Zostań ze mną... Kocham cię - szepnął do mnie i to były ostatnie slowa jakie usłyszałam. Jego słowa, ostatnia twarz jaką zobaczyłam była jego twarzą. Ostatni zapach jaki poczułam był jego zapachem.

Kate nigdy więcej się nie obudziła. Zasnęła snem głęboki. Zasnęła i już się nie obudziła. Niall powiedział jej "Kocham Cię" jeszcze kilka razy... : w łazience, w karetce, w szpitalu, w kostnicy i na pogrzebie. Potem co roku przychodził nad jej grób i powtarzał "Kocham Cię". Nigdy już nie był szczęśliwy, nigdy się nie ożenił... Żył i umarł ze świadomością że zabił niewinną dziewczynę, w której był zakochany.
Harry i reszta grupy nigdy nie pogodziła się z tym do czego doprowadziła ich głupia zabawa. Przestali oni pomiatać ludźmy i zaczęli działać CHARYTATYWNIE.
Nikt z grupy nie został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci, tym bardziej za umyślne także nie. Jendka wszyscy wystarczająco cierpieli w duchu.

//Dona

19.03.14 - Notatka #1

Długo zbierałam się do założenia tego bloga...
Nie wiem czemu tego nie robiłam... Brak czasu? Za dużo blogów na głowie?
Sens tego bloga jest taki że imaginy NIE są częściowe...
Prowadzę blogi na których mam opowiadania (fan fiction, powieści, historie czy jak tam chcecia to nazwać) które są jedną całością podzieloną na rozdziały...

Tam mnie poganiacie bym pisała, ale jestem w 1-wszej technikum i szczerze mówiąc nie bardzo mam ostatnio czas na pisanie...
Te imaginy które będą tu są to imaginy 1-dno częściowe, które piszę na potrzeby fp lub moich bff. Zazwyczaj pisane w szkole na tablecie xD

Mam nadzieję że się wam spodobają i że wrócicie do mnie (może później nas) znowu <3

I już mówię że prowadzę nabór: 3-4 osoby, które z chęcią by pisały (w miarę regularnie).... Nie pogardzę jeśli ktoś chciałby się zająć blogiem od strony graficznej <3

Ja będę się podpisywać //Dona